
Kiedy w roku 1963 T. Umesao po raz pierwszy użył pojęcia Społeczeństwo Informacyjne, większość europejskich badaczy podchodziło do niego sceptycznie. Doceniono go dopiero wtedy gdy okazało się, że informacja jest najcenniejszym dobrem konsumenckim nowoczesnego społeczeństwa. Ze względu jednak na szybkość zmian, SI pełni już drugorzędne znaczenie, wobec swojego „następcy”- Cywilizacji 2.0.
Cywilizacja
2.0
Współczesny,
wirtualny świat odgrywa dziś ogromną rolę. Przekonują się o tym sami inwestorzy
jak i zwykli obywatele, dla których Internet jest równorzędną przestrzenią
istnienia. To w niej dokonuje się wymiana istotnych informacji, a czasami nawet
rozgrywa całe zawodowe życie, które używając języka Charles’a Jonscher’a jest
coraz bardziej okablowane. (Amerykanie w sieci spędzają miesięcznie 68 godzin,
w Polsce około 57). Za taki stan rzeczy odpowiada oczywiście sam człowiek i
jego potrzeby. Nie bez znaczenia jest też efekt sprasowania czasu, który wymaga
od nas dużej elastyczności i szybkiej reakcji na docierające „impulsy”. Pomocne
w tym jest bez wątpienia środowisko wirtualne, które już dawno prześcignęło
tradycyjne media. Najlepszym przykładem są ogłoszenia o szkoleniach lub wolnych
posadach. Dawniej trzeba było czekać do kolejnego druku gazety codziennej, dziś
wystarczy mieć konto na odpowiednich portalach, lub „zsynchronizowaną skrzynkę
@”. Również skype wydaje się być niezastąpiony w budowaniu międzynarodowych
relacji, które w wyniku globalizacji i wolnorynkowej gospodarce przybrały na
sile. Ponieważ niejednokrotnie odbywają się one w różnych sferach czasowych,
wymaga to od nas jeszcze lepszej organizacji. Na szczęście zarządzanie
wirtualno-realnym życiem jest dziś prostsze niż w latach 90’. Na „ziemi”
pomagają laptopy, plamtopy, telefony komórkowe, w cyberprzestrzeni udogodnienia
komunikacyjne, jakie daje Web.2.0
„Tworzenie
sieci kontaktów zawsze było ważne. LinkedIn jedynie to ułatwił” (Olya
Dadressan)
Twórcy
tej kolejnej wersji sieci WWW, już od samego początku stawiali człowieka w
samym centrum. Dlatego jest on nie tylko odbiorcą internetowych treści ale i
ich twórcą. To on poprzez techniczne udogodnienia dzieli się informacjami,
plikami, współtworzy strony, dyskutuje na forach. W końcu bierze udział w
„wirtualnej grze” wzajemnych integracji i interakcji. Jego niebywała aktywność,
nawet w czasie offline sprawia, że portale społecznościowe, blogi czy strony WWW,
zatraciły swój prywatny charakter, stając się reklamą naszej osoby i wirtualnym
promotorem zamierzonych celów.
Persoanl
Branding i Web 2.0.
Personal
Branding, jak wiele narzędzi marketingowych rozwinął się najpierw na gruncie
amerykańskim. Do Polski przybył niedawno i często uważany jest za kolejną formę
lub pod- formę działań Public Relations. Niektórzy też uważają je za takie same
czynności, które niczym się od siebie nie różnią. W końcu PR i PB mają taki sam
cel: budować pozytywne relacje z zewnętrznym otoczeniem i wizerunek. Jako, że
zajmuje się tą tematyką od dawna mogę powiedzieć, że jest w tym stwierdzeniu
wiele prawdy. Jednak dużym błędem jest stawianie znaku równości między nimi.
Różnica występuje już na samym początku przy określeniu podmiotu działań.
Public Relations odnosi się do Instytucji Publicznych i zwiera w sobie szereg
dodatkowych działań, za które muszą odpowiadać konkretni specjaliści. W
przypadku Personal Branding działania te zawężają się do Jednej Osoby, która
nie koniecznie musi być osobą znaną, (choć może), przez co i zaangażowanie
innych podmiotów jest mniejsze. Druga i trzecia różnica dotyczy wykonawcy
działań, oraz celu. W przypadku instytucji najczęściej są to organy zewnętrzne
(Agencje PR)celem
jest też pozytywne podtrzymanie relacji ze swoimi dotychczasowymi kontrahentami
i trwanie „w świadomości potencjalnych, przyszłych odbiorców”. Dlatego
równorzędne do działań PR są działania marketingowe. Personal Branding, jako że
odnosi się do osób prywatnych, może być wykonany przez samych zainteresowanych.
W oparciu o dostępne narzędzia internetowe, takie jak wspomniane portale
społecznościowe, strony WWW, blogi. Personal Branding nie wymaga też tak dużych
nakładów finansowych, a raczej umiejętnego i przemyślanego sterowania
informacją na nasz temat. W końcu jest on osobistą Marką, którą stanowimy My
sami i nasz kapitał. Ten ostatni to osobiste predyspozycje oraz wiedza zdobyta
na studiach, które przy odpowiednich działaniach PB, mogą stać się naszą
przepustką do sukcesu. Szczególnie teraz gdy większość rekrutacji przeniosła
się w świat Web 2.0. W samej Ameryce tylko 2008 roku 72% firm rekrutowało w
Internecie, w Polsce odsetek ten jest mniejszy, ale również znaczący i
zauważalny. Żeby jednak nasza Marka pracowała na nasz sukces przez 24h, trzeba
poważnie podjeść do działań PB, dla headhunte’rów czas nie stanowi w końcu żadnej przeszkody.
Marka
od postaw…
Zbudowanie
własnego wizerunku w sieci nie jest zadaniem trudnym, przekonaliśmy się o tym
już na portalach społęcznościowych, czy prowadząc fanowskie blogi.
Paradoksalnie to właśnie ostatnie zajecie pozwoliło nam na wyrobienie
umiejętności marketingowych. Nie wspominając już o tym, że nieświadomie
staliśmy się „cichymi rzecznikami”, budującymi medialny wizerunek nowo
wschodzącej gwiazdy muzyki pop czy filmu. Zadania banalnie proste w ostatecznej
fazie okazywały się więc nieocenionym budulcem „marketingu szeptanego”, bez którego
nie było by żadnej promocji filmu czy płyty. Skoro więc doświadczenie już mamy,
czas zacząć pracować na własną Markę. Jak to robić, no cóż sposobów jest kilka,
ale trudno powiedzieć, który aktualnie jest najwłaściwszy. 1) Z pewnością
trzeba istnieć w wirtualnej książce kontaktów, której wyszukiwarką jest sam
Google. Networking jest tak samo ważny jak biznesowe kolacje w realu, dlatego
warto je rozszerzać i pielęgnować. 2) Punkt drugi widoczność w sieci, czyli
takie rozpropagowanie informacji, by mówiło o nas jak najwięcej osób. Tu
niezawodni mogą być znajomi, którzy będąc promotorami twojej Marki, mogą ją
wspomóc. (Pomocne jest też tzw. pozycjonowanie strony, jednak wymaga nakładu
finansowego). 3) Udzielaj się też na forach najlepiej tych, które odnoszą się
do twojej pracy zawodowej. 4) Odpowiednio też zarządzaj stroną i blogiem, to
one są twoim portfolio.
Dlatego
poza referencjami możesz zamieszczać tu informacje o swoich zainteresowaniach,
pasji, dokonaniach. Z własnego doświadczenia wiem, że nie tylko absolwenci ASP
mogą zostać poproszenie o zaprezentowanie swojej strony. Dlatego, przy
dzisiejszych udogodnieniach najlepiej sam projektuj jej przestrzeń. Tym
bardziej, że Ty sam stajesz się „propozycją handlową” dla potencjalnych
nabywców (rekruterów), więc wiesz z jakiej strony chcesz się pokazać. Pamiętaj
jednak, że umiejętnie należy dobrać formę wirtualnego przekazu. Strona
internetowa podnosi Twoją wartość jeśli dotyczy życia zawodowego, blog jeśli
chcesz promować swoje hobby. Zastanów się więc jak chcesz być odebrany. Nie
każdy uwierzy profesjonalnemu fotografikowi, jeśli firma mieści się w blogowej
przestrzeni.
„Tworzenie
osobistej marki polega na odsłonięciu swojej prawdziwej, wyjątkowej twarzy i
zaprezentowaniu jej światu.” (Dan Schawbel)
Blog[1]
może być w tym przypadku jedynie pod-stroną WWW, jednak wymaga podwójnych
operacji na które nie zawsze możesz mieć czas. Podobnie jest z profilem na FB/
NK/ GL. Należy dobrze przemyśleć, czy tą strefę przeznaczymy dla prywatnych
kontaktów, czy też uczynimy z niej kolejną zawodową reklamę. Bez względu jednak
po jakich „korytarzach cyberprzestrzeni” będziesz się poruszać, pamiętaj, by
zamieszczane informacje były zgodne ze stanem faktycznym. Fałszywy wizerunek ma
krótką żywotność, a jego późniejsze odbudowanie nie zawsze się udaje. Nawet
jeśli niektóre historie z zakresu czarnego PR mają szczęśliwe zakończenie.
[1]
Blogi istniały pierwotnie jako wirtualne fora, dopiero z czasem przybrały formę
internetowych dzienników, na których pisano o swoich przeżyciach. Dziś ma różne
przeznaczenie, najczęściej służy do przedstawiania osobistych spostrzeżeń,
dlatego ma bardziej nieformalny charakter. Korzystają z niego również osoby
znane, jednak jeśli chcesz wykreować zawodowy profil, sięgnij po bardziej
formalną formę, jaką jest strona WWW
Małgorzata K.