Czas
Sylwestra, Nowego Roku, dla większości osób staje się doskonałą okazją do
podsumowania starych „kart życia” i snucia obietnicy osobistej poprawy. Towarzyszący nam w tym czasie
zwiększony poziom endorfin, wywołany większą ilością „procentów” i hukiem
petard, bardziej urealnia osiągniecie eudajmonii, czyli szczęścia. Kiedy jednak
opada szał nocy i nastaje szara codzienność,
postanowienia spisane na kartce ciążą nam jak kula u nogi. Coraz bardziej
zauważamy też, że szczęście okupione ascezą nie do końca nam odpowiada. W końcu
każdego dnia odmawiamy sobie chwili przyjemności, która dla wielu ma różny
wydźwięk. W realizowaniu spisanych celów nie pomaga też zewnętrzne otoczenie, a
nawet osobiste lenistwo. Ten ostatni hamulec może mieć jednak jeszcze inne dno,
które odnosząc się do naszych psychicznych uwarunkowań zamyka się w chorobie
XXI wieku zwaną prokrastynacją.
Utajona prokrastynacja…
Prokrastynacja
to choroba o podłożu psychologicznym, która polega na notorycznym odkładaniu
obowiązków, zadań na później. Początkowo wydaje się niewinnym nawykiem, które
towarzyszy nam w młodzieńczym okresie dorastania i studiów. Dlatego zwana jest
„syndromem studenta”. Tymczasem badania wykazują, że przekładanie terminów,
obowiązków, oddalanie realizacji celów, może mieć ciągłość w okresie dorosłym.
Dotycząc w taki sam sposób życia prywatnego jak i zawodowego, w którym stopień
ryzyka, niepewność i strach wywołują w nas naturalny odruch rezygnacji. Dotyczy
to w głównej mierze młodego pokolenia Y i Z, które wychowane w czasach
dobrobytu i „luksusu” żyje w przeświadczeniu, że wszystko jest na wyciagnięcie
ręki. Pokolenia, które w przeciwieństwie do Thomas’a Edison’a w problemach nie
widzi „szansy w stroju roboczym”, lecz wymówkę do całkowitego poddania się.
Usprawiedliwionego czynnikami zewnętrznymi. Tymczasem większość porzuconych
celów, niedokończonych zadań jest wynikiem naszych osobistych blokad. Coraz częściej pojawiających się w trakcie
realnego osiągniecia sukcesu. Przytłaczająca odpowiedzialność za późniejsze,
pozytywne efekty, również może wprowadzać człowieka w stan depresji wywołując
poczucie dyskomfortu. Wzmacniająca się w
ten sposób prokrastynacja wymaga zaś pracy z psychologiem, a wychodzenie z
paraliżującego lęku i próba odbudowania pewności siebie wymaga czasu i
samozaparcia. Szczególnie wśród osób o osobowości tzw. unikającej, u których
odwaga w działaniu jest chwilowa, zaś frustracja idealną okazją do zwiększenia
populacji społeczeństwa terapeutycznego, którym już dawno się staliśmy.
Być jak Nick Vujicic
Załóżmy
jednak, że nie cierpisz na prokrastynację, a zwykłą słabość charakteru. Co
zatem zrobić, by postanowienia nie ugrzęzły na papierze? . Cóż drogi są dwie na
początku jednak ważna jest praca nad
sobą, nie tylko jeśli chodzi o wzmocnienie samozaparcia, ale i podwyższenie
pewności siebie, która składa się aż z ośmiu filarów. Każdy z nich:
-Samoświadomość, -Samoakceptacja, -Zadowolenie z siebie, -Wiara w
siebie,-Poczucie wartości,- Zaufanie do siebie, -Odpowiedzialność za własne
życie, Pozytywne nastawienie, buduje łańcuch, którego przerwanie powoduje
reakcję obronną przed dokonaniem niemożliwego. Dlatego też realne zrozumienie
celu i akceptacja swoich słabości, przy jednoczesnym dostrzeżeniu możliwości
jest pierwszym krokiem do sukcesu. Większość ludzi nie docenia siebie,
tłumacząc osiągniecia innych, że byli to ludzie wyjątkowi. Może i racja ale
wyjątkowość odkrywców, podróżników, zdobywców tkwiła w ich pewności siebie i
zamienianiu porażki, przeszkody w drogocenne doświadczenie, a nawet jedyny
sposób do osiągniecia pełnej eudajmonii. Idealnym przykładem człowieka
spełnionego, o silnym łańcuchu pewności siebie jest Nick Vujicic. Ten 30 letni
mężczyzna, który urodził się bez rąk i nóg jest żywym dowodem na to, że
niepełnosprawność może być szansą na inne, pełniejsze życie, zaś prawdziwa
blokada tkwi w naszej podświadomości.
Nick Vujicic nie tylko założył rodzinę, ale ma również dwie prężnie działające firmy, nauczył się
nurkować, a nawet stał się mentorem dla innych ludzi. Osób niepewnych i
niedoceniających siebie, zamkniętych w swojej paraliżującej podświadomości. Ludzi, którzy bardzo często skupiają swoją
uwagę na tym czego nie mają, a nie na tym co posiadają. Taka postawa, która
zapewne nie jest ci obca, notorycznie odsuwa cię od spełnienia osobistych
planów i marzeń, które przecież tylko poza twoją świadomością mogą stać się
realnymi. Więc jedyne wyjście to praca nad sobą i techniczne usprawnienie
planu…
Cel realny, cel
mierzalny…
Gdy
spisujemy postanowienia noworoczne, lub określamy marzenie, na ogół widzimy je w sposób
całościowy. Tymczasem by każde z nich miało większą szanse spełnienia, musimy
podzielić je na mniejsze etapy, a nawet wyobrazić sobie efekt końcowy.
Wykonywanie wtedy naszych działań
następuje od tyłu. Ostateczny cel wydaje się mniejszy i nie wywołuje w nas
takiej obawy. Ważne jest też podążanie do celu według określonego planu
działania. Zdaniem psychologów warto kierować się ogólnymi zasadami: przy
określaniu celu ważna jest zatem jego osiągalność na miarę naszych
predyspozycji. Tak personalnych jak i intelektualnych, czy kwalifikacyjnych.
Cel
powinien być też mierzalny, by łatwo sprawdzić ilościowo jego wykonanie i nasze
postępy. Prosty, by nie budził wątpliwości interpretacyjnych, istotny dla nas
samych, a nie dla otoczenia pod dyktando którego chcemy żyć, i przede wszystkim
określony w czasie, by mieć większą szanse spełnienia. Oczywiście poza
techniczną strona celu ważne jest by samemu stać się własnym kontrolerem, a
nawet krytykiem, który zagłuszy wątpliwości i stłumi chęć wycofania się.
Zadanie to nie jest łatwe, bo zależy od naszej osobowości, samozaparcia, siły
woli i pewności. Dlatego zanim dopadnie cię frustracja, że czegoś nie
dokończyłeś, nie porzuciłeś złych nawyków, sprawdź czy odpowiednio się do tego
zabrałeś. Czy odpowiednio zmotywowałeś i uodporniłeś na wszelkie przeszkody.
Jeśli tak, rozpatrz swoje postanowienia jeszcze raz według podagro schematu, by
rozpocząć od nowa. Pamiętaj też, że chęć realizacji marzeń, poprawy sytuacji
zawodowej i prywatnej nie musi nastąpić wraz ze zmianą daty. Nowe możliwości i
szanse są każdego dnia, można je weryfikować poprawiać w krótszym czasie niż
rok kalendarzowy. Dla zwolenników jednak tej metody, zdradzę, że zawsze można
powtórzyć sylwester na styl włoski, w Pizie obchodzi się go drugi raz w marcu…