Przejdź do głównej zawartości

Cel realny, cel mierzalny…oddalony Małgorzata K.



Spisywanie postanowień noworocznych dla wielu osób jest nieodłączną tradycją sylwestrowej nocy. Niestety ich złe planowanie, lub obawa przed sukcesem,  może spowodować w nas coraz większą frustrację, a nawet wywołać silną depresję. Wrzucając nas w wir społeczeństwa terapeutycznego, które z roku na rok ma się coraz lepiej. Jak zatem przygotować siebie i wymierzać cele, by stały się realne…?

Czas Sylwestra, Nowego Roku, dla większości osób staje się doskonałą okazją do podsumowania starych „kart życia” i snucia obietnicy osobistej  poprawy. Towarzyszący nam w tym czasie zwiększony poziom endorfin, wywołany większą ilością „procentów” i hukiem petard, bardziej urealnia osiągniecie eudajmonii, czyli szczęścia. Kiedy jednak opada szał nocy i  nastaje szara codzienność, postanowienia spisane na kartce ciążą nam jak kula u nogi. Coraz bardziej zauważamy też, że szczęście okupione ascezą nie do końca nam odpowiada. W końcu każdego dnia odmawiamy sobie chwili przyjemności, która dla wielu ma różny wydźwięk. W realizowaniu spisanych celów nie pomaga też zewnętrzne otoczenie, a nawet osobiste lenistwo. Ten ostatni hamulec może mieć jednak jeszcze inne dno, które odnosząc się do naszych psychicznych uwarunkowań zamyka się w chorobie XXI wieku zwaną prokrastynacją.

Utajona prokrastynacja…
Prokrastynacja to choroba o podłożu psychologicznym, która polega na notorycznym odkładaniu obowiązków, zadań na później. Początkowo wydaje się niewinnym nawykiem, które towarzyszy nam w młodzieńczym okresie dorastania i studiów. Dlatego zwana jest „syndromem studenta”. Tymczasem badania wykazują, że przekładanie terminów, obowiązków, oddalanie realizacji celów, może mieć ciągłość w okresie dorosłym. Dotycząc w taki sam sposób życia prywatnego jak i zawodowego, w którym stopień ryzyka, niepewność i strach wywołują w nas naturalny odruch rezygnacji. Dotyczy to w głównej mierze młodego pokolenia Y i Z, które wychowane w czasach dobrobytu i „luksusu” żyje w przeświadczeniu, że wszystko jest na wyciagnięcie ręki. Pokolenia, które w przeciwieństwie do Thomas’a Edison’a w problemach nie widzi „szansy w stroju roboczym”, lecz wymówkę do całkowitego poddania się. Usprawiedliwionego czynnikami zewnętrznymi. Tymczasem większość porzuconych celów, niedokończonych zadań jest wynikiem naszych osobistych blokad.  Coraz częściej pojawiających się w trakcie realnego osiągniecia sukcesu. Przytłaczająca odpowiedzialność za późniejsze, pozytywne efekty, również może wprowadzać człowieka w stan depresji wywołując poczucie dyskomfortu. Wzmacniająca  się w ten sposób prokrastynacja wymaga zaś pracy z psychologiem, a wychodzenie z paraliżującego lęku i próba odbudowania pewności siebie wymaga czasu i samozaparcia. Szczególnie wśród osób o osobowości tzw. unikającej, u których odwaga w działaniu jest chwilowa, zaś frustracja idealną okazją do zwiększenia populacji społeczeństwa terapeutycznego, którym już dawno się staliśmy.

Być jak Nick Vujicic
Załóżmy jednak, że nie cierpisz na prokrastynację, a zwykłą słabość charakteru. Co zatem zrobić, by postanowienia nie ugrzęzły na papierze? . Cóż drogi są dwie na początku jednak  ważna jest praca nad sobą, nie tylko jeśli chodzi o wzmocnienie samozaparcia, ale i podwyższenie pewności siebie, która składa się aż z ośmiu filarów. Każdy z nich: -Samoświadomość, -Samoakceptacja, -Zadowolenie z siebie, -Wiara w siebie,-Poczucie wartości,- Zaufanie do siebie, -Odpowiedzialność za własne życie, Pozytywne nastawienie, buduje łańcuch, którego przerwanie powoduje reakcję obronną przed dokonaniem niemożliwego. Dlatego też realne zrozumienie celu i akceptacja swoich słabości, przy jednoczesnym dostrzeżeniu możliwości jest pierwszym krokiem do sukcesu. Większość ludzi nie docenia siebie, tłumacząc osiągniecia innych, że byli to ludzie wyjątkowi. Może i racja ale wyjątkowość odkrywców, podróżników, zdobywców tkwiła w ich pewności siebie i zamienianiu porażki, przeszkody w drogocenne doświadczenie, a nawet jedyny sposób do osiągniecia pełnej eudajmonii. Idealnym przykładem człowieka spełnionego, o silnym łańcuchu pewności siebie jest Nick Vujicic. Ten 30 letni mężczyzna, który urodził się bez rąk i nóg jest żywym dowodem na to, że niepełnosprawność może być szansą na inne, pełniejsze życie, zaś prawdziwa blokada tkwi w naszej podświadomości.  Nick Vujicic nie tylko założył rodzinę, ale ma również  dwie prężnie działające firmy, nauczył się nurkować, a nawet stał się mentorem dla innych ludzi. Osób niepewnych i niedoceniających siebie, zamkniętych w swojej paraliżującej podświadomości.  Ludzi, którzy bardzo często skupiają swoją uwagę na tym czego nie mają, a nie na tym co posiadają. Taka postawa, która zapewne nie jest ci obca, notorycznie odsuwa cię od spełnienia osobistych planów i marzeń, które przecież tylko poza twoją świadomością mogą stać się realnymi. Więc jedyne wyjście to praca nad sobą i techniczne usprawnienie planu…

Cel realny, cel mierzalny…
Gdy spisujemy postanowienia noworoczne, lub określamy  marzenie, na ogół widzimy je w sposób całościowy. Tymczasem by każde z nich miało większą szanse spełnienia, musimy podzielić je na mniejsze etapy, a nawet wyobrazić sobie efekt końcowy. Wykonywanie wtedy naszych  działań następuje od tyłu. Ostateczny cel wydaje się mniejszy i nie wywołuje w nas takiej obawy. Ważne jest też podążanie do celu według określonego planu działania. Zdaniem psychologów warto kierować się ogólnymi zasadami: przy określaniu celu ważna jest zatem jego osiągalność na miarę naszych predyspozycji. Tak personalnych jak i intelektualnych, czy kwalifikacyjnych.

Cel powinien być też mierzalny, by łatwo sprawdzić ilościowo jego wykonanie i nasze postępy. Prosty, by nie budził wątpliwości interpretacyjnych, istotny dla nas samych, a nie dla otoczenia pod dyktando którego chcemy żyć, i przede wszystkim określony w czasie, by mieć większą szanse spełnienia. Oczywiście poza techniczną strona celu ważne jest by samemu stać się własnym kontrolerem, a nawet krytykiem, który zagłuszy wątpliwości i stłumi chęć wycofania się. Zadanie to nie jest łatwe, bo zależy od naszej osobowości, samozaparcia, siły woli i pewności. Dlatego zanim dopadnie cię frustracja, że czegoś nie dokończyłeś, nie porzuciłeś złych nawyków, sprawdź czy odpowiednio się do tego zabrałeś. Czy odpowiednio zmotywowałeś i uodporniłeś na wszelkie przeszkody. Jeśli tak, rozpatrz swoje postanowienia jeszcze raz według podagro schematu, by rozpocząć od nowa. Pamiętaj też, że chęć realizacji marzeń, poprawy sytuacji zawodowej i prywatnej nie musi nastąpić wraz ze zmianą daty. Nowe możliwości i szanse są każdego dnia, można je weryfikować poprawiać w krótszym czasie niż rok kalendarzowy. Dla zwolenników jednak tej metody, zdradzę, że zawsze można powtórzyć sylwester na styl włoski, w Pizie obchodzi się go drugi raz w marcu…