Przejdź do głównej zawartości

(Ponad)czasowość dress code’u, a (tym)czasowość mody. Autor Małgorzata K.



Sezonowość mody wydaje się być dla nas faktem oczywistym. Wraz z nową porą roku nie tylko wietrzymy szafę, ale i czekamy na nowe bony bieżącej kolekcji,  intuicyjnie wyczuwając jej zmianę. Coraz częściej jednak tempo w jakim wchodzą nowe wzory jest tak duże, że przestajemy za nim nadążać przegapiając premierę botków na jesień, czy garsonek na lato. Powstaje zatem pytanie, czy przy tak dużym przemijaniu mody i w czasach gdy wypada być z nią na bieżąco dress code ma rację bytu, a może jego (ponad)czasowość jest już kwestią dyskusyjną?

Dress Code jak podają słowniki  jest zbiorem pisanych i niepisanych zasad jak należy ubierać się w miejscu pracy. To również akceptowany sposób ubioru odpowiedni do okazji i specyfiki grupy społecznej, będący raczej stałymi zasadami spisanymi w protokole dyplomatycznym lub statucie firmy. Z pewnością jest on dużym ułatwieniem dla tych, którzy wiecznie nie wiedzą co na siebie włożyć, i przekleństwem dla tych, którzy nie lubią rutyny i monotonii. Ta ostatnia jest szczególnie uciążliwa gdy osobowość człowieka nie współgra z przyjętą kolorystyką stroju, będącą przedłużeniem Employer Brandingu. Sam brak owej charakterologicznej spójności nie jest jednak zauważalny w toku prowadzonych rozmów z petentami, dla nich dalej liczy się  profesjonalizm. Choć jak pokazują badania i tak zawsze lepiej  rozmawia się nam z osobą, która  zachowuje „firmowe barwy”. Zdaniem Szwedów daje nam to większe poczucie spokoju i pewności co do wysokiej jakości świadczonych usług. Dlatego duże firmy i instytucje tak bardzo przykładają wagę do spójnego wizerunku zespołu. Nie oznacza to jednak, że jego zmiany nie są możliwe.
Już teraz 40% ankietowanych osób nie dostrzega dress codu w swoim zakładzie, mówiąc o panującej w nim  różnorodności, a 35% wspomina o obowiązującej zasadzie elegancji podkreślającej funkcję zawodową pracownika.  Oznacza to, że dress code nie musi być sztywny i  jako element mody może ulec jej tymczasowym trendom poszerzając swoje kolory lub fasony. W samych urzędach zdarza nam się zauważyć żywsze kolory marynarek lub unikatowe wzornictwo, a płynność dress codu zdradza zarówno zajmowane stanowisko jak i miejsce pracy. Im dalej od najważniejszego piętra, będącego strefą głównego dowodzenia, tym elastyczność bywa większa, choć w granicach rozsądku.
Bardzo często  dowolności doboru marynarki, czy sukienki jest podyktowana nie tylko wygodą ale i usposobieniem osoby, która ją nosi. Jest też wyrazem nastroju, pewności siebie, stosunku do ludzi. Może też zdradzać staż pracy i ogólny poziom inteligencji. W myśl zasady Salvadora de Madariaga, że „elegancja w ubiorze, zdradza elegancję intelektualną - jej rodzaj i wysokość”. W końcu stworzenie dobrego wizerunku, spójnego nie tylko z prezentowanym zawodem ale i charakterem wymaga wiedzy. Podobnie jak dużej znajomości wymaga manipulacja wizerunkiem w  celu zatuszowania wad i wyeksponowania stron pozytywnych. 
Co więcej pominięcie samego dress codu, lub też pozwolenie na jego dowolność może przynieś obustronne korzyści. Pracownicy pozbawieni niewygodnego „mundurku” myślą bardziej kreatynie i szybciej wykonują pracę, a za pomocą określonych barw podnoszą swoją motywację i tłumią negatywne emocje.  Dyrektorzy z kolei  mogą jeszcze  łatwiej poznać zespół, którym zarządzają**. Rozumiejąc zatem siłę Personal Brandingu, wyrażanego spersonalizowanym stylem, pozwalają pracownikom  na tzw. casual smart - czyli luz kontrolowany, będący przeciwieństwem sztywnego i ograniczonego dress codu. W końcu włożenie marynarki do jeansów nie musi być takie złe, a zapożyczenie w kobiecym stroju elementów garderoby męskiej takie gorszące. Wszak moda lubi się sobą bawić i nie znosi  oklepanych standardów, jak się okazuje dress code również. Dlatego jego (ponad)czasowy niezmienny styl, oparty na stonowanej kolorystyce i umiarkowanych dodatkach przestaje być kwestią oczywistą, tak w dużych firmach, jak i instytucjach publicznych,gdzie coraz bardziej zaczyna przenikać ponowoczesna płynność i tymczasowość chwili, nadająca modzie nalepkę z terminem przydatności. Dlatego nawet dress code potrafi zmienić swój dyplomatyczny krój i wymiar na rękaw trzy /czwarte.

**Ciekawostka „Osobowości pracownicze według stylu ubrań - OSA ”

TYP PRACOWNIKA: Wojownik
Kolorystyka: czerwony
Znaki rozpoznawcze: górskie buty w mieście, polar w biurze, plecak. Szafa nieuporządkowana, ale praktyczna. Ubranie musi być praktyczne nie ważny jest wygląd zewnętrzny.

TYP PRACOWNIKA: Motywator
Kolorystyka: żółty
Znaki rozpoznawcze: chce się wyróżnić i lubi komplementy, postać bardzo kreatywna i inspirująca współpracowników. Dress code jest udręką i blokadą dla oryginalności ubioru. Nosi wysokie, kolorowe szpilki  i designerskie dodatki. Szafa duża, chaotyczna.

TYP PRACOWNIKA: Realizator
Kolorystyka: zielona
Znaki rozpoznawcze: Postać sympatyczna, przyjazna i sentymentalna, w pracy skrupulatna i dobrze współpracująca z grupą. Lubi wyglądać ładnie, ale nie chce się wyróżniać, zawsze myśli o innych. Preferuje komfortowe rzeczy takie jak sweterek i balerinki. Często wykorzystuje marynarki. Szafa uporządkowana, ale obszerna z sentymentu do rzeczy trudna do opróżnienia.

TYP PRACOWNIKA: Analityk
Kolorystyka: niebieska
Znaki rozpoznawcze: Odnajduje się z powadzeniem w świecie sztywnych zasad, dlatego dress code nie jest problemem, lubi klasykę, szczegóły i drobiazgi. Ubrania są nijakie mało wyróżniające się, szafa przejrzysta i uporządkowana.

Małgorzata K.

21.04.2017